To co zapiszesz w notesie, zostaje w notesie. Czy można się więc pokusić o stwierdzenie, że zeszyty to nasze prywatne horkruksy? W końcu zostawiamy tam dosyć osobistą cząstkę siebie, szczególnie w pamiętnikach, gdzie często zapisujemy to, o czym nie wiedzą nawet najbliżsi przyjaciele. Ta myśl naszła mnie, gdy oglądałam Notes Hogwart Premium i muszę Wam powiedzieć, że dobrze, że Voldemort został już pokonany, bo gdyby go znalazł, pokusiłby się o kolejnego horkruksa!
Twarda oprawa ze złotymi tłoczeniami, 180 stron o pozłacanych brzegach, czerwona wstążka w ramach zakładki i wszechobecne rysunki w klimacie szkoły magii – tak w skrócie prezentuje się Notes Hogwart Premium na licencji Harry’ego Pottera. Jednak dopiero gdy zapiszesz każdą ze stron, tchniesz w niego nowe życie i dodasz duszy. Zeszyt Hogwart raczej nie nadaje się na zwykły szkolny kajet, lepszym wyborem będzie dla niego rola pamiętnika, dziennika lub notesu do pracy. Mam nadzieję, ze w Waszych rękach zyska miano prawdziwego magicznego artefaktu i będzie to wyłącznie biała magia!
Gadżet w pigułce: